poniedziałek, 1 lipca 2013

MOI PRADZIADKOWIE

pochodzili z Kresów.

Gdzięś hen, między Lwowem a Tarnopolem, leży piękne miasto Złoczów. Stamtąd, po kądzieli, wywodzą się moje korzenie.

                                    

                              
                                   Franciszek Zieliński
i Ludwika, z domu Mikołajewska, zwana pieszczotliwie Mićkiewicz


Oboje pochodzili z Kresów a dokładnie ze Złoczowa, miasta położonego w połowie drogi między Lwowem a Tarnopolem. Pradziadek Franciszek urodził się w rodzinie ziemiańskiej, jako jedyny dziedzic i spadkobierca ...
niestety, majątek Pradziadzia Franciszka graniczył z majątkiem pewnej jedynaczki, niezbyt zresztą urodziwej szlachcianki ... i jak to bywało, w tych czasach, rodziny zmusiły dzieci do małżeństwa ... po roku małżeństwa na świat przyszedł synek Juliusz ... niestety, żona Franciszka przy porodzie umarła ...
do opieki nad niemowlęciem sprowadzono więc, czym prędzej, od sióstr zakonnych nianię - sierotę ... sierotka Ludwika była samym dobrem a przy okazji bardzo urodziwą panienką ... nic dziwnego pradziadzio Franciszek bez pamięci się w pannie zakochał ... i tu zaczęły się schody - PRADZIADZIO SIĘ OŻENIŁ i został wydziedziczony ... niestety tak się wściekł na rodzinę, że w domu był absolutny zakaz mówienia o korzeniach ... do tego stopnia, że do tej pory nic o nich nie  wiadomo ...
Pradziadzio spokojnie sobie poradził, wykształcony we Wiedniu, w kierunku prawniczym bez k łopotu znalazł pracę  w sądzie ... i już ...
Prababcię Ludwikę wszyscy w domu bardzo kochali i szanowali a nazywali pieszczotliwie Mićkiewicz ... w młodości babcia nosiła fryzurę wypisz, wymaluj nasz wieszcz narodowy ...

Z prababcią Ludwiką Franciszek miał 8 córek i jednego syna ... każdą z córek nazywał imieniem księżniczki albo innej osobistości i uważał, że jego córki to ósmy cud świata ... fakt - moje babcie kresowianki były fantastyczne  ...



.
na zdjęciu, oprócz Pradziadków, stoją (od lewej):
Jańcia, Wanda, najmłodsza Ludmiła, Helena, Gizela i Waleria (ta w ciemnej sukience, moja babcia) a na dole siedzi Zofia i Kzimiera ...
Zdjęcie zrobiono na Zamku Sobieskiego, gdzie cała rodzina przez czas jakiś mieszkała ...


           
 Franciszek, głowa rodziny ...
  

            .
                         50 lecie ślubu Ludwiki i Franciszka ...
         piękny jubileusz ... kochająca rodzina ... dzieci i wnuki ...

Sporo miał na głowie Pradziadzio Franciszek ... żona i dziesięcioro dzieci to, nawet jak na tak  wysokiego galicyjskiego urzędnika, dużo ... a jeszcze jak ośmioro z nich to córki - nie do pozazdroszczenia ...  Pradziadzio jednakowoż nie narzekał , cieszył się życiem i niepodzielnie królował we własnym domu ... jednym zdaniem - absolutny patriarchat ... To Franciszek ustalał zwyczaje i wokół niego kręciło się życie … Rano śniadanie, kawa z drożdżowym, domowym, rogalikiem a potem praca w Sądzie, powrót do domu, gdzie niezmiennie cała rodzina czekała z obiadem, a potem jeszcze krótka sjesta i wypad do klubu na preferansa  …
Prababcia oczywiście nie pracowała , miała nawet służącą, ale przy tylu dzieciach to zastęp służących by się przydał … dlatego dzieci od małego przyzwyczajane były do pracy … Najstarsza Wanda pomagała Prababci we wszystkim, była taką głównodowodzącą, reszta towarzystwa sprawiedliwie została obdzielona obowiązkami … każda z siedmiu sióstr dostała drugie imię, od dnia tygodnia … moja babcia Waleria-Wtorek musiała we wtorki zajmować się nakrywaniem do stołu i czyszczeniem butów wszystkim członkom rodziny … pozostałe siostry to samo, każda w swoim dniu tygodnia … Jak siostry podrosły Franciszek wprowadził w domu żelazny rygor : sympatie i narzeczeni mieli wstęp do domu tylko w dni parzyste , w nieparzyste – zakaz … no chyba, że Franciszka w domu nie było to wtedy Prababcia oko przymykała …
Nawet mój Dziadziu Romuald, jak przyszedł prosić o rękę Walerii, usłyszał – „z pełnym szacunkiem, ale dzisiaj jest dzień nieparzysty, zapraszam w parzysty” … chciał, nie chciał, musiał Romuald przyjść następnego dnia …
Jak to napisał Michał rodzina była „do przodu „ … ale przyszedł taki dzień, że nagle zrobiło się „ do tyłu” i to nawet bardzo do tyłu … przyszedł rok 1940 i straszne słowo - Syberia  …  w Sądzie pracował nie tylko Franciszek, jego najstarsza córka Wanda też … nie było zmiłuj …
        
                

                          
                               Syberia Borowoje 20. 9. 1940

to fragment listu Franciszka do Walerii, mojej babci a jego córki ... są tu całusy dla ukochanej wnuczki Danusi ... Danusia, moja mamusia, miała wtedy sześć lat i była ulubienicą całej rodziny ...


                                                        ***


.          z przyjemnością polecam                Hania - Malina M*         .