piątek, 4 października 2013

JULIUSZ

                   
                     

                              pierworodny syn Franciszka


biologiczną matką Julka była pierwsza żona Franciszka ... ale to Prababcia Ludwika wychowała go jak własnego syna ... Niewiele zdjęć zachowało się w moim rodzinnym albumie ... niewiele też wiem o historii pierworodnego ... tyle tylko, że po zdaniu matury, w roku 1907, wyjechał z Polski do Stanów do miasta Amsterdam w stanie New York ...
 
                   
                

                       tak na pocztówce z 1909 roku
                       wyglądała Marker Street (Amsterdam)

 
tam osiadł na stałe i wkrótce ożenił się z Polką …  założył rodzinę, znalazł swoje miejsce na ziemi, ciągle jednak tęsknił za swoją prawdziwą Ojczyzną ... żył jej sprawami do tego stopnia, że założył polonijne stowarzyszenie „Gniazdo Sokołów Polskich”...  W Amsterdam zastała go pierwsza wojna światowa … Ojczyzna upomniała się o swoje …
W roku 1915, zostawił więc rodzinę w Stanach i wraz z kolegami „sokołami” wyruszył do Kraju walczyć o wolność,  na terenie Galicji wstąpił do Trzeciego Pułku Piechoty Legionów. Jakiś czas walczył w Legionach, niestety - w słynnej bitwie z Rosjanami, pod Rafajłową, został ciężko ranny …


            
                

                    tak wygląda bitwa pod Rafajłową na obrazie
                    malarza Zygmunta Grabowskiego  


Ktoś wyniósł Juliusza z pola walki… potem był długi, ciężki pobyt w szpitalu … i w rezultacie powrót na rekonwalescencję do domu w Stanach.  Leczenie trwało lata ale zdrowia w pełni, niestety, nigdy już nie odzyskał ... nie mógł już walczyć więc zajął się pracą i rodziną … działał też w Stowarzyszeniu. Z tego okresu pochodzi jedyne zdjęcie Julka zrobione z siedzibie Sokoła w 1919 roku ... .
                


                  
                     

                       a to  fotografia żony Juliusza , Józefy
                       zrobiona w 1932 roku


Józefa, córka fabrykanta z pochodzenia była Polką ... ona też nie zapominała o korzeniach ... kiedy na świat przychodziły dzieci wychowywała je w duchu patriotyzmu i podobnie jak Julek marzyła o dłuższym, wspólnym wyjeździe do ojczyzny ... Okazja nadarzyła się na początku 1920 roku … Juliusz zabrał więc całą swoją rodzinę i przywiózł do rodzinnego domu pradziadków ... tu chłopcy poznawali polski język, polski patriotyczny katechizm ... tu powtarzali: kto ty jesteś ? - Polak mały ...



                     

                           Ferdynand i Eugeniusz– 1920 rok


tu uczyli się polskiego pacierza, odmawianego wspólnie przez całą rodzinę ... patrzyli jak ich liczne ciotki-podlotki i dziadkowie wspólnie klękają, jak składają ręce do modlitwy ... tu pobierali pierwsze lekcje odpowiedzialności za rodzinę ... bo przecież nie jeden raz chłopcy widzieli jak ich ojciec pomaga swojemu ojcu ...
Tylko dwa lata cieszyli się Ojczyzną … potem wrócili za Ocean i osiedlili się w Gloversville w stanie New York … W Gloversville na świat przyszedł trzeci syn … w Gloversville również, bardzo młodo, bo w wieku 44 lat, zmarł Juliusz … wojenne rany nie dały o sobie zapomnieć




                                             ****

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz